Nasza wymarzona seria.

Areliee

rozumiem znakomicie

aach, jak mnie korci, żeby te trzy historie z mej główki ujrzały światło dzienne...
aaaaargh! kto wymyślił porypaną maturę, przyznać się, to wezmę i urwę łeb Very Happy

Rudzia

Areliee znam ten stan, kiedy multum obowiązków, kiedy od groma nauki (ja mam pod koniec stycznia sesje) to akurat wpada Ci największa wena na pisanie, mnóstwo pomysłów do głowy i pragniesz pisać i pisać... eh... dlaczego teraz? Razz

mam na to hipoteze:P

Areliee

Tak? Co za hipoteza? Very Happy

Ja zauważyłam u siebie irytującą właściwość - im mniej czasu mam, tym więcej zajęć sobie znajduję i - paradoksalnie! - znajduję go na to, by większość planów zrealizować. To, że marudzę, to swoją drogą, bo się chyba urodziłam i zaczęłam marudzić, a nie gaworzyć Very Happy

A jak np. teraz miałam te 2 tygodnie wolnego... Przeczytałam po raz drugi Zaćmienie, opowiadania Borowskiego i ze 30 stron zadań z geografii zrobiłam...

No to co to niby jest? NA DWA TYGODNIE?!
Ja dziś planuję zrobić drugie tyle z geo, przysiąść z polskim jeszcze i lekturę następną ruszyć. I to zrobię, jestem pewna Very Happy

Czy to ja jestem taka dziwna, czy inni tez tak mają, że jak nóż na gardle, to się lepiej organizują?

Aniak

Tak, i przy okazji strasznie marudzą i panikują, że nie zdążą i że nic nie umieją Very Happy

Ale zazwyczaj jakoś wszystko się układa

Areliee

No.
Właśnie. Smile

Ale chyba naprawdę powinnam się lepiej organizować, bo ja się nerwowo spalę niedługo na popiół. Very Happy

Rudzia

Hipoteza to:
Gdy dużo nauki, multum nudnych książek i materiałów, aż za dużo, tutaj coś tam coś innego, to nagle odlatujesz, zaczynasz myśleć o niebieskich migdałach, wpada Ci pomysł, szukasz innych zajęć bardziej ciekawszych i już Wink

szokowirówka

u mnie jest akurat tak, że dużo wokół mnie się dzieję, to i pomysłów dużo, ale nie zapanuję nad nimi, bo nie ogarniam wszystkiego wokół Wink

i nie lubię zaczynać od początku coś Very Happy

Areliee

A ja właśnie lubię od początku Very Happy

Gorzej z ciągnięciem tego.

I jakoś nie bardzo wierzę w tę Twoją niechęć do zaczynania od początku [PA!] Razz

Rudzia - dobra hipoteza Very Happy

liza.

szokowirówka

ale PA to była inna sprawa Razz

zacząć coś to jest dla mnie dramat, a jak zacznę, to jakoś leci.

liza.

To u mnie odwrotnie - zacząć nie problem (chociaż i to sprawia mi ostatnio problemy), kontynuować gorzej.

Holly

a mi różnie. zależy kiedy. jak się zgłaszam do serii i wymyślam postać i historię na jej potrzeby, to zaczęcie jest pewnym problemem, ale jeśli zaczynam od pomysłu (np. Matylda

) to na początku idzie jak po maśle, a potem rodzi się w coraz większych bólach aż w końcu pomiędzy łatwością z pisania a bólami następuje równowaga i raz jest lepiej a raz gorzej

lady killer.

liza.

No mi jeśli chodzi aktualnie o Abi czy Marionetki moje to też idzie opornie xD